-Michael! Ile razy ci powtarzałam zostaw go w spokoju!? Jesteś pojebanym bez mózgiem!- Krzyczę na tyle głośno że ludzie przechodzący cztery ulice dalej mogli to usłyszeć. -Tkniesz go jeszcze raz a w przeciągu następnych pięciu minut będziesz kurwa bezpłodny! I nie obchodzi mnie to że jesteś moim starszym bratem! Kiedy będziesz spał odetnę ci twój 'dowód męskości' i go spalę Pojebie!
Mój stan przechodzi w Furię. Wchodząc na drugie piętro domu wyklinam go na wszystkie możliwe sposoby. Nagle coś z hukiem uderzyło w podłogę. Obstawiam że to Mike się przewrócił kiedy próbował uciec żeby się gdzieś ukryć. A skąd wiem? Bo kilka sekund później było słychać nagły wybuch śmiechu około 10 osób.
Wyjęłam z prawego buta stępiony nóż a kroki skierowałam w stronę pomieszczenia zwanym 'Salonem'. Nie myliłam się. Michael leżał na dywanie trzymając się za kostkę i lekko pojękując. Musiałam się opanować innym razem bym się roześmiała. Wykorzystałam fakt że leży na podłodze usiadłam na jego umięśnionym brzuchu, a nóż tkwiący nadal w mojej lewej dłoni przyłożyłam delikatnie do jego klatki piersiowej. Ciekawe jest to że zamiast być przerażonym zaczął się śmiać.
- I z czego rżysz Jednorożcu!?- Jaki normalny człowiek co chwila farbuje włosy? Dobra rodzina Clifford'ów nie jest jednak normalna.
- Winter każdy z nas wie że jesteś na tyle leniwa żeby naostrzyć nóż nawet.- I z tym się zgodzę, jestem bardzo leniwa. Szybko zmienił pozycję i to on teraz górował.
- Może i tak, ale z tego co wiem to Ciebie jest trudno obudzić o 10 a co dopiero jakbyś dalej chodził do szkoły idioto. -Spryciarz myśli że zmieni temat. - Mike?- Zrzuciłam go dając sobie szansę na wstanie. - Dlaczego?- Spojrzałam na niego wyćwiczonym już do perfekcji smutnym wzrokiem.- Dlaczego?- Zamrugałam pomagając łzie spłynąć mozolnie po policzku. Reszta paczki spoglądała na nas nie wiedząc o co chodzi. -Dlaczego ruszyłeś ten jebany samochód!? Ile razy ci powtarzałam że nie masz nawet prawa na niego spojrzeć a co dopiero nim jeździć!- Z trzeciej osoby to musiało wyglądać komicznie.
Niska 'płacząca' dziewczyna wydzierająca się na napakowanego brata bo wziął jej samochód. Tylko on nie był byle jaki. To był prezent na moje 16 urodziny. Podarował mi go mój przyjaciel przebywający aktualnie w Stanach. Po co dokładnie nie wiem. Obiecał że wróci. Pół roku temu.
-POV Michael-
Miałem nadzieję że mi się upiecze, ale los chciał inaczej. Siedziałem z kumplami z gangu w salonie sącząc powoli piwo z puszki. Nagle trzaśnięcie drzwiami a potem krzyk.
'Michael! Ile razy ci powtarzałam zostaw go w spokoju!? Jesteś pojebanym bez mózgiem! Tkniesz go jeszcze raz a w przeciągu następnych pięciu minut będziesz kurwa bezpłodny! I nie obchodzi mnie to że jesteś moim starszym bratem! Kiedy będziesz spał odetnę ci twój 'dowód męskości' i go spalę Pojebie!'
Oj przejebane, Winter lekko mówiąc jest nieźle wkurwiona. Choć szczerze mówiąc nie za bardzo wiem o co jej chodzi. Ostatni raz kiedy tak do mnie 'mówiła' to wtedy gdy przejechałem dłonią po jej prezencie na 16 urodziny... O Kurwa. Calum masz przejebane.
- Calum? -spojrzałem na kumpla. - ona wie że wróciłeś i to ty nim jechałeś?
- Nieeeeeee - Odpowiedział przedłużając ostatnią głoskę.
- Schów się gdzies -Podpowiedział kolega siedzący z nam w tym pomieszczeniu. Ciemnowłosy przytknął i ukrył się za sofą.
O cholera ona tu idzie. Zerwałem się szybko z miejsca z zamiarem ucieczki. Na moje nieszczęście musiałem się potknąć na dywanie uderzając kostką w nogę od stołu. Złapałem za nią i pojękiwałem z bólu. Pierwsze sekundy były nie do niesienia. Po chwili usłyszałem otwarcie drzwi i ciężar na nogach spowodowany moją siostrą. Idiotka przyłożyła nóż. Widać że jest tępy. Do mojej klatki piersiowej. Na co wybuchłem srogim śmiechem.
- I z czego rżysz Jednorożcu!? - Odparła mocno wkurzona.
- Winter każdy z nas wie że jesteś na tyle leniwa żeby naostrzyć nóż nawet. - Zrobiła zmieszaną minę po tym jak przekręciłam nas obojga.
- Może i tak, ale z tego co wiem to Ciebie jest trudno obudzić o 10 a co dopiero jakbyś dalej chodził do szkoły idioto. -Chwilę później popchnęła mnie do tyłu a sama wstała.- Dlaczego? Dlaczego?- O nie nie znowu ten jej smutny wzrok i łzy. - Dlaczego ruszyłeś ten jebany samochód!? Ile razy ci powtarzałam że nie masz nawet prawa na niego spojrzeć a co dopiero nim jeździć! - Bomba Definitywnie wybuchła.
- I tu mamy problem bo to nie ja nim jeździłem- Wzruszyłem objętnie ramionami.
- POV Calum-
Śmiać mi się chciało z ich rozmowy. Jeśli można to w ogóle tak nazwać. Tak długo jej nie słyszałem. Tak długo jej nie widziałem. Nie mogłem szybciej wrócić. Żałuję strasznie. Czasu nie cofnę.
- I tu mamy problem bo to nie ja nim jeździłem - Powiedział człowiek Qalaxy. Postanowiłem w końcu wyjść do ludzi.
- To ja nim jechałem - Powiedziałem wstając za nią.Zapadła cisza. Można by usłyszeć jak wciąga powietrze.
- Calum - Powiedziała cicho i się odwróciła w moją stronę...
- I tu mamy problem bo to nie ja nim jeździłem - Powiedział człowiek Qalaxy. Postanowiłem w końcu wyjść do ludzi.
- To ja nim jechałem - Powiedziałem wstając za nią.Zapadła cisza. Można by usłyszeć jak wciąga powietrze.
- Calum - Powiedziała cicho i się odwróciła w moją stronę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz